Ogląda się go niezwykle przyjemnie. Świetne połączenie filmu gangsterskiego z jazzowym światem muzyki na najwyższym poziomie. Świetna gra aktorska, bardzo dobry scenariusz i reżyseria. Słowem "Cotton Club" ma to coś. 8\10
Jak dla mnie podobnym filmem jest "New York, New York". Też musical, dzieje się w podobnych czasach i do tego dobre aktorstwo, m. in. Roberta de Niro i Lizy Minnelli. Warto obejrzeć.
zgadzam się, super film, oglądałam go z ''przymusu'' na zajęciach z filmu amerykańskiego ale powiem szczerze,że się wciągnęłam, moje nastawienie było negatywne ale po obejrzeniu filmu jestem zachwycona.:) Polecam, bardzo fajna odmiana dla osób, które mają w zwyczaju oglądać same współczesne produkcje.
Tak, bardzo przyjemny film. Przenosi do magicznego klimatu ówczesnych lat. Doskonale zadbano o warstwę muzyczną. Stepowanie, wykonania utworów i ten wspaniale brzmiący jazz, którego jest tak dużo w tym filmie. Super połączenie romansu, gangsterki i musicalu. Podobały mi się niezłe role Richarda Gere'a, Diane Lane, Nicolasa Cage'a. Ci dwaj, bo Gere'u nie wspominam, mieli kluczowe role za wczesnego młodu w tym filmie. Tak samo Laurence Fishburne ze swoim monologiem, z którego wypływały wszystkie fackery albo jak wszedł do klubu i mówił, że wreszcie zaczęli puszczać czarnych. O Bobie Hoskinsie, Jamesie Russo, Jamesie Remar czy Tom Waits ze swoim zniżonym, mocnym głosem. Po prostu obsada trafiona w dziesiątkę.